Forum  Strona Główna



 

Narazie bez tytułu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Off-topic / Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ireath
Berneńczykoholik



Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z okolic Kalisza

PostWysłany: Nie 11:56, 25 Lut 2007    Temat postu:

Że ma być wreszcie bern! Wesoly Bo doczekać się już nie mogę clap

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 15:34, 09 Wrz 2007    Temat postu:

Oj, Justyna mnie natchnęła Wesoly
A więc cd po dłuuuugiej przerwie Jezyk
-------------------------------------------
Kolega Sally wydawał się jakiś inny. Sally nigdy go takiego nie znała. Był jakby przestraszony a zarazem udawał, że się nabija. Sally wiedziała to dokładnie, nauczyła się poznawać uczucia ludzi.
-No nic, ja już idę, zaraz będzie lać. – Powiedziała Sally odciągając Nemezis od Karola. – Ty lepiej też już idź, bo nie zostanie na tobie sucha nitka.
-Taa… ja się tu pokręcę.. może odnajdę tą bestię…
Sally zeszła ze wzgórza, pozwoliła suczce wykopać mała dziurę po czym wróciła na wzgórze. Zdziwiona suczka pytającym wzrokiem popatrzyła na Sally, ta jednak nie powiedziała nic. Wkrótce obie zobaczyły majaczącą postać. To był na pewno Karol. Oddalał się ścieżką wiodącą do Saint Grou.
-No to sobie poczekamy- powiedziała Sally.
No i doczekały się. Nagle z zarośli wyskoczyła bestia. Bestia była wielkości Nemezis, może większa. Małe, puchate stworzonko podeszło do Nemezis. Ta stała spokojnie. Gdy bestia podeszła bliżej Sally zorientowała się, że to suczka nowofundlanda.
-No super..-powiedziała sama do siebie, po czym wyjęła komórkę i zadzwoniła do domu.
-No cześć mamuś. Słuchaj, spotkałam młodą suczkę nowofundlanda, na oko ma 3 lata, mam ją przyprowadzić?...Bez obroży. …. Nie, nikogo tu nie widzę. … Dobra, pa.
Sally podeszła do Bestii (tak ją sobie w myślach nazwała), pozwoliła jej się obwąchać po czym pogłaskała po pięknym łebku. Suczka była brudna, zaklejki z błota, trawy przyczepione do sierści. Sally wyjęła z kieszeni obrożę i smycz (zawsze nosiła ją na wszelki wypadek), po czym przypięła do Bestii.
Poszły wszystkie 3 do schroniska Hamgleyów. Frank czekał już na miejscu.
-No ładnie. Sally, umyłabyś ją? Właśnie wyszło słońce, a Bestia nie ma żadnych ran ani stłuczeń. Nie ma nawet pcheł. Jest po prostu brudna i trochę zarośnięta. Ktoś musiał ją porzucić albo po prostu nie dbać o nią. Może komuś uciekła? W ciąży też nie jest. – powiedział Frank.
Sally umyła dokładnie Bestię. Suczka stała spokojnie. Gdy wysuszyła się całkiem Frank trochę ją przystrzygł. Teraz wyglądała pięknie.
-Macie nowego lokatora. Nie jest rasowa, to musi być mieszanka nowofundlanda.
-Sally, przygotujesz jej boks? Frank powiedz nam tylko czy suczka powinna dostać teraz jedzenie czy jak wszystkie psy potem? Nie widać po niej, że jest wychudzona.
-Dajcie teraz, zobaczymy czy będzie jeść. Wychudzona nie jest, ale jest głodna.
Sally poszła z Bestią do stodoły. Niedawno ją wyremontowali. Nowe boksy lśniły czystością, a poza tym czyszczone były codziennie. Boksów mieli na 20 psów. Obok była stajnia gdzie stały 3 konie: klacze Kania i Nostalgia oraz wałach Doktor. Wszystkie 3 konie były niczyje, czekały na adopcję. W stajni stała również emerytowana koza Meg, którą kiedyś Sally znalazła na wzgórzach ze zranioną nogą. Meg jest opiekunką wszystkich szczeniaków bez matki. Kury i kogut oczywiście w kurniku.
Wszystkie krowy kupił jedne farmer z sąsiedztwa któremu jedna padła po porodzie. Wziął również 2 kozy .
Sally skierowała Bestię do ostatniego boksu po lewej. Był jeszcze ,,nie używany”. Obecnie mieli zajęte tylko 3 boksy: jeden dla Nemezis i jej synka Ramzesa, jeden zajmowała suczka Mimoza znaleziona miesiąc 3 tygodnie temu a 3 zajęła właśnie Bestia.
Bestia usadowiła się w boksie. Sally przyniosła jej wodę i karmę, ta zaczęła się zajadać.
-Oj, koleżanko, musiałaś być bardzo głodna.
Gdy Bestia zjadła wszystko Sally umyła miskę i schowała w schowku nad boksem suczki. Wzięła obrożę Bestii i przyczepiła jej do szyi razem z kartką na której napisane było imię psa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda z Szilą
Administrator



Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2480
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Barlinek/Gorzów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:27, 09 Wrz 2007    Temat postu:

No no superowe opowiadanko clap clap

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 22:57, 09 Wrz 2007    Temat postu:

-Sally Hamgley, słucham.
-Dzień dobry. Nazywam się Anna Mazur, dzwonię w sprawie psa którego znaleźli państwo wczoraj na wzgórzach Datrmore. Suczka nowofundlanda, ma 2 lata.
-Tak, tak, znajduje się w naszym schronisku.
-No tak. A więc Gimmy to moja suczka, chciałabym ją odebrać.
-Moim obowiązkiem jest zapytać jak to możliwe by suczka błąkała się przynajmniej parę dni samotnie po wzgórzach bez obroży i właściciela. Gdy ją znaleźliśmy była cała brudna, na szczęście nic jej się nie stało.
-Bo wie pani, wyruszyłam na rajd konny kilkudniowy i już w pierwszym dniu Gimmy zaginęła. Resztę czasu spędziłam objeżdżając całe Dartmore wzdłuż i wszerz wołając ją, ale nigdzie jej nie było. Gdy wróciłam do domu rozwiesiłam kartki po całym Saint Grou i zadzwonił do mnie miły młodzieniec imieniem Karol, który powiedział, że widział jak pani zabiera Gimmy do schroniska.
-Dobrze. Kiedy pani po nią przyjedzie?
-Za pół godziny.
-W takim razie czekamy. Do widzenia.
-Do widzenia.
Sally była wzburzona. Jak można dopuścić do tego, żeby pies błąkał się parę dni po wzgórzach. Powiedziała o wszystkim rodzicom.
-Sally, w takim razie wyczesz Bestię i daj jej jeść. Poza tym Bestia nie mogła błąkać się parę dni po wzgórzach, było by widać oznaki przemęczenia i głodu.
Sally pośpiesznie weszła do obory, praktycznie obory która oborą już nie była. Po remoncie przypominała raczej budynek schroniska. Zajrzała do ostatniego boksu.
-Jak się miewa nasza Bestia? – powiedziała ciepło Sally, po czym sięgnęła po szczotkę. Zaczęła rozczesywać jedwabiste, czarne włosy Bestii. Gdy skończyła Bestia lśniła. Sally zapragnęła trochę się z nią pobawić, i przed obiadem wzięła ją na tzw. polanę edukacyjną. Zaczęła biegać z nią kłusem, galopem, trochę pozycji wystawowej. Dziewczynie wyraźnie się to podobało, zawsze chciała wziąć udział w Młodym Prezenterze. Nie mieli jednak psa. Nagle Sally olśniło. Nemezis! Przecież ona była zarejestrowana w ZK, a hodowca wysłał im rodowód jej i szczeniaka. Gdyby tylko rodzice się zgodzili wziąć Nemezis! To było raczej niemożliwe. Rodzice byli przeciwni brania psów z własnego schroniska. Jeśli ulegną raz, zawsze tak będzie. Kochała Nemezis ale wiedziała, że to nie ten pies. Nie, na MP musiała jeszcze poczekać. Niewiadomo ile.
------
Anna przyjechała wcześniej niż ktokolwiek się tego spodziewał. Mieszkała w Saint Grou, a więc było to jakieś 10 minut drogi ze schroniska. Anna była bardzo miła, miała trochę ponad 20 lat. Gdy suczka zobaczyła swą panią rzuciła jej się w objęcia. Anna bardzo dziękowała wszystkim za opiekę i przepraszała za swoją bezmyślność. Obiecała wpadać z Gimmy jak najczęściej i pomagać przy koniach, po czym odjechała z suczką czerwonym volvo.
Kolejny telefon nie dotyczył już Gimmy, a Nemezis i Ramzesa. Siostra Franka ustatkowała się niedawno i myślała o psie. A więc padło na schronisko Hamgleyów. Nazajutrz, w czwartek przyjechała po Nemezis i Ramzesa. Schronisko zaczęło pustoszeć. Została tylko Mimoza.
Mimoza była kundelkiem, mieszanką goldena i hovarta. Piękna, zgrabna, przyjacielska suczka. Wysterylizowana. Takie były zasady schroniska. Jeśli właściciel nie znajdzie się lub nie będzie chciał psa zostanie on wykastrowany – suczka wysterylizowana. Właściciel Mimozy nie chciał jej, przyjechał do schroniska by ją oddać. Wiedział, ze tu zapewnią jej doskonałą opiekę. Mimoza była piękna, zdrowa – czekała na adopcję od tygodnia.
No i po tygodniu szczęście uśmiechnęło się i do niej. Pewnej świeżo upieczonej studentce zootechniki zdechła suczka Kamila, w typie goldena. Karina razem z jej suczką Kamilą przyjeżdżała czasem do schroniska potrenować agility czy pomóc. Wszyscy dobrze ją znali. Teraz zadzwoniła znów z pytaniem o Mimozę. Już wcześniej, gdy stara Kamila jeszcze żyła, chciała ją wziąć ale nie mogła – nie miała miejsca na 2 psy. Kochała Mimozę całym sercem, obie zawsze dobrze się rozumiały, były świetną parą. Karina przyjechała po Mimozę w środę. Ostatni schroniskowy pies został wzięty. Boksy świeciły pustkami. I tak sprzątane były codziennie. Sally bardzo się cieszyła bo to oznaczało, że mniej psów potrzebuje ich pomocy, a ludzie częściej zdają sobie sprawę ze swoich czynów i częściej otwierają serca dla niechcianych zwierząt. Wkrótce dom znalazły 3 konie: Kania, Nostalgia i Doktor. Przygarnęła je pobliska stajnia, w której Sally uczyła się jeździć. Dobudowali trochę boksów, a znali schronisko z doskonałej opieki i zawsze gdy chcieli kupić konia zawsze zaglądali tam. Wszystko układało się po dobrej myśli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda z Szilą
Administrator



Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2480
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Barlinek/Gorzów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:56, 10 Wrz 2007    Temat postu:

Superowe! no, no, to pisarzy zaczyna przybywać Wesoly Oby tak dalej Ok!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 22:49, 11 Wrz 2007    Temat postu:

Zgadnijcie jaki wątek wprowadziłam Wesoly Wybaczcie, ale mnie wzieło mrgreen
----
Kuchnia była jasna i przestronna. Obłożona niebieskimi kafelkami w kolorze smerfowatym przpominała niebo. Sally siedziała przy stole i czyściła oficerki.,,Dostali” nowe konie. A właściwie wywieźli - wraz z pomocą policji - złodziejom. Sally właśnie szła zobaczyć ich umiejętności pod siodłem, trochę je przelążować, pojeździć. Karmen, Kropla i Latarnia – trzy klacze ,,ukradzione” złodziejom, stały spokojnie w boksach. Gdy Sally weszła do stajni wszystkie zwróciły łby ku niej.
-Dzien dobry, kochane  - powiedziała ciepło Sally.
Wzięła uwiąz i kantar spod boksu Kropli i ,,ubrała” ją w ten dziwaczny strój. Wyprowadziła piękną małopolaczkę z boksu i przywiązała na podwórku do belki. Przniosła skrzynki i sprzęt. Gdy wyczyściła Kroplę nałożyła kolejno siodło, potem ogłowie.
-No, kochanieńka, do roboty. – powiedziała wsiadając na klaczkę i ruszając stępem na padok.
Ruszyła stępem, 15 minut. Potem trochę kłusika. Znowu stęp. Potem znowu kłusik. A przy tym wolty, serpentyny, zmiany kierunku, kawaletki. Gdy minęło dobre pół godziny spróbowała galopu. Raz na jedną , raz na drugą stronę. Kropla nosiła pięknie! Miękki klus, miękki galop, spokój ducha. Sally była wniebowzięta.
Po galopie zeszła z Kropli i wzięła lonżę. Najpierw na prawą stronę, stęp kłusik, galop, zatrzymanie. To samo na drugą. Klaczka sprawowala się świetnie.
-Może jutro poskaczemy? – powiedziała dziewczyna do klaczki zakładając jej kantar. Ta odpowiedziała jej cichym rżeniem.
-No to która następna? – spytała Karmen i Latarni.
-A może ja ci pomogę? – nagle zza drzwi wyłonił się szczupł blondyn.
-Jack! Jak ja cię dawno nie widziałam! Jak się udał wyjazd?
Jack czasami pomagał w schornisku, miał za to jazdy konne za darmo. Miał 15 lat, był rok starszy od Sally.
-Było świetnie. A co z Kanią, Nostagią i Doktorem? Zostały adoptowane?
-Tak, kupiła je ,,Nasza Stajnia”.
-No nic. A co to za koniki?
-Latarnia, Karmen i Kropla. Kroplę już przejeździłam, jeszcze Latarnia i Karmen.
-No to ja biorę Karmen. – odpowiedzial wesoło chłopak, po czym wyprowadził Karmen na zewnątrz i zaczął ją czyścić.
-Jak chcesz. –powiedziała pod nosem Sally, lekko się uśmiechając.
Gdy wjechali na ujeżdzalnię, Jack zaczął rozmowę.
-A co tam u ciebie?-spytał tajemniczo.
-No jak widzisz schronisko jest ok. – odparła zwyczajnie dziwczyna, przeczuwając coś złego.
-Chodzi mi o Ciebie, Sally, nie o schronisko. A dokładniej – jak stoisz prywatnie? – zapytał poważnie Jack, po czym Sally odróciła wzrok.
-A co cię to tak interesuje?-odparła, trzymając chłopaka w niepewności.
-Sally!
-No co mam ci powiedzieć? Nie mam zamiaru ci się zwierzać, Jack. I lepiej zajmij się porządnie jazdą. – odparła całkiem poważnie.
Pojechali 15 minut stępa, potem klus, stęp… dokladnie to sano co Sally wcześniej jechała z Kroplą. Po pół godzinie zeszli z koni i wzięli je na lonżę.
Z końmi kłopotów nie było. Gdy odprowadzali je do stajni, Jack zaczął rozmowę.
-A może wybierzemy się jutro w teren?-powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
,,O matko..” jęknęła w duszy Sally. Wiedziała, ze znów zacznie drążyć nieprzyjemny dla niej temat.
-Chciałam jutro sprobować poskakać na koniach.
-A…-odpowiedział zrezygnowany.
Zamknęli konie w boksach i usiedli na balu słomy.
Nagle usłyszęli jakiś jęk.
-Słyszysz? – spytał Jack.
-Słyszę. To pies. – powiedziała Sally.
-No ba, ze pies. Szczeniak.
Polecieli w kierunku tego dziwnego dźwięku.
W małej dziurze zobaczyli małą, puchatą kulkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paula with Esta
Zadatek na mistrza



Dołączył: 25 Cze 2007
Posty: 2299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: podkarpacie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:47, 12 Wrz 2007    Temat postu:

Ciekawe co będzie tą kulką?? Bern??? Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka Jezyk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marymcia :*
Zadatek na mistrza



Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:43, 13 Wrz 2007    Temat postu:

Nono Dorka, naprawde talent masz Wesoly
czekam na dalszy ciąg Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyna
Nowicjusz



Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:11, 13 Wrz 2007    Temat postu:

Piękne
Ja czekam Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 12:30, 22 Wrz 2007    Temat postu:

-Jack, leć po tatę! – krzyknęła Sally. Było jasno i dobrze widziała co to za piesek.
Mała puchata kulka, łapki biało-czarno-rude, na końcu ogona biała kropeczka, nad oczami brązowe plamki, biała pręga od nosa między uszy, pysk biały a po bokach brazowe plamy, pierś biała z małymi brązowymi łatkami po bokach.
,,Jaki on cudny” – pomyślała Sally.
Ku jej zdziwieniu, mały szczeniak podszedł do niej i zaczął lizać swoim różowym języczkiem jej rękę. Pogłaskała go. Pies miał ok. 2 miesiące, wyglądał na berneńczyka.
Jack i jej tata przylecieli jak na skrzydłach. Oznajmili że zadzwonili już po weterynarza i zaraz tu będzie.
--------
Gdy Frank zbadał pieska okazało się że jest całkiem zdrowy, na dodatek rasowy. Z tym że bez mamusi, jak to było w przypadku Nemezis i Ramzesa. Okazało się, że hodowca jest po prostu niedpowiedzialny i gdy był na spacerze w okolicy schroniska po prostu zapomniał o małym Zefirze i zostawił go. Mały przyszedł pod schronisko bo wyczuł obecność ludzi. Hodowca ma się po niego zgłosić jutro. Tymczasem piesek nakarmiony, wykąpany i wyczyszczony śpi smacznie w swoim boksie.
-------
Hodowca miał przyjechać o czwartej. Była już piąta i nikt się nie zjawiał. Włączone radio grało jakąś smętną muzykę.
-Wybiła piąta – mówił dziennikarz – Pora na wiadomości. Dzisiaj na drodze z Saint Grou do Leewood miał miejsce okropny wypadek. Hodowca psów z Saint Grou wypadł z dorogi. Przekoziołkował 10 metrów po czym uderzył w drzewo. Hodowca jechał sam. Policyjne śledztwo wykazało na razie, że kierowca jechał z nadmierną prędkością i stacił panowanie nad kierownicą. Ostatnie deszcze przechodzące przez te okolice sprawiły, ze droga jest śliska. Tymczasem kierowca zlekcewarzył to. Rodzina jest już zawiadomiona. Naszemu reporterowi udało się do niej dotrzeć i przeprowadzić krótki wywiad.
-Co zamierza pani zrobić z hodowlą? Ma pani zamiar prowadzić ją dalej?
-Nie. – dało się słyszeć pochlipywanie żony hodowcy. – Wszystkie psy oddam Hamgleyom. Mój mąż jechał po jednego młodego, spieszył się bo był już spóźniony. Nie mogłabym żyć obok tych psów. Nie winię ich ale przypominają mi za dużo.
W radiu zaczęła lecieć muzyka a Sally i pan Hamgley dalej trwali w osłupieniu.
Zamyślonych otrzeźwił telefon.
-Schronisko Leewood, słucham. – odebrał telefon pan Hamgley.
-Dzień dobry. Mój mąż miał wypadek i… - odezwał się w słuchawce cichutki głosik.
-Tak, wiem. Bardzo mi przkro z tego powodu. Składam najszczersze kondolencje.
-Pewnie wie pan też, że chcę panu przekazać wszysktie psy. – powiedziała pani Karolina, żona hodowcy.
-Tak.
-W takim razie czy mógłby pan przjechac po nie jeszcze dziś? Samochód nadaje się do kasacji więc nie mam czym przyjechać. Poza tym na sam widok samochodu robi mi się niedobrze.
-Dobrze, w takim razie już jadę.
Pan Hamgley odłożył słuchawkę i rzucił do Sally:
-Przygotuj boksy, córciu. Jadę po berneńczyki.
I wyszedł.
Sally podniosła się z krzesła i włożyła buty.
,,I co teraz będzie?” myślała.
Nowy miot hodowcy na pewno będzie liczny, na dodatek ine starsze psy. Boksów starczy ale co z pieniędzmi? Boksów starczy, Mimoza była ostatnim zaadoptowanym psem, boksy w świetnym stanie, było ich 25 więc dadzą sobie radę. Weszła do budynku ,,psiego”, pooglądała boksy, przygotowala smycze i obroże. Siadła sobie na stołku i zaczęła myśleć co dalej.
Z zamyślen wyrwał ją głos silnika. Pan Hamgley przwiózł berneńczyki.
-Sally! – zawołał. – Chodź, pomozesz mi. Psów jest łącznie 7. Dwie suki hodowlane, jeden reproduktor i cztery szczeniaki. Wliczając znalezionego szczeniaka mamy łącznie 8 psów. Pani Karolina była tak miła że dała nam wszystkie zabawki, smycze, obroże, karmy, wszystkie akcesoria podarowała schronisku. Powiedziała, że prześle pewną kwotę na nasze konto.
-------
Wyładowali psy pi umieścili w boksach. Wszystkie miały rodowody, ksiązezki zdrowia, wszystkie papiery dotyczące hodowli. Frank miał przyjechać pojutrze i przebadać je wszystkie. Prawdopodobnie zostaną wykastrowane/ wysterylizowane. Hamgleyowie wahali się co do tego, chcieli poczekać. Były to psy rasowe może ktoś weźmie je i będzie chciał wystawiać i założyć hodowlę? Czekali na werdykt ZK, nie często zdażają się takie sytuacje jak oddanie wsyzstkich pdów hodowlanych i rasowych do schroniska, więc Hamgley poszedł do ZK z papierami i wieloma pytaniami. Teraz czeka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marymcia :*
Zadatek na mistrza



Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:55, 22 Wrz 2007    Temat postu:

No to mamy berny.
Czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 20:35, 18 Lis 2007    Temat postu:

Poczytajcie sobie ]:->
-----------------
Zadzwonił telefon.
-Schronisko Hamgleyów, słucham? – Odparł pospiesznie pan Hamgley.
-Dzień dobry – mówiła sekretarka ZK wolnym, chrypiącym głosem starszej pani. – Dzwonię w sprawie berneńczyków. ZK zdecydował się na to, że psy zostaną u pana jednak nie zostaną wykastrowane. Po papiery proszę zgłosić się do naszego oddziału. Do widzenia. – zakończyła sprawnie rozmowę, szybko się rozłączając.
-Do widz… enia. – odparł zaskoczony szybkim, przerywanym dźwiękiem w słuchawce.
-Co jest? – zapytała Sally, zdziwiona zachowaniem ojca.
-Dzwoniła sekretarka ZK. Psy są u nas, papiery w oddziale ZK w Thompson, nie kastrujemy.
-Może będą miały większe wzięcie?
-Może – odparł pan Hamgley. –Idź do boksów i weź wypuść szczeniaki potem suki, a potem psy, ale osobno, na polankę edukacyjną. Niech pobiegają – każdy przynajmniej z godzinkę. Weź komórkę, zadzwoń jak chcesz, żeby cię zmienili. Potem jak będzie czas to weźcie z Jackiem wszystkie na spacer, a później przejeździjcie te wszystkie kopytne.
-Tato do wieczora zostało parę godzin, nie zdążymy.
-No to inaczej, ty weźmiesz szczeniaki na edukacyjną nr. 1, a Jack psy na edukacyjną 2, potem Jack weźmie suki na edukacyjną, a ty przejeździsz jedną kopytną. Jak ty będziesz kończyć jeździć to on skończy pilnować suk. Potem ty i on weźmiecie jeszcze te 2 konie przejeździcie, a potem pójdziecie na spacer z psiurkami. Na koniec dacie wszystkim jeść, obrobicie koło nich. Dacie radę? My z mamą jedziemy na zakupy schroniskowe, wstąpimy jeszcze do ZK. Zadzwonię do Franka, może przyjedzie pomóc. Dacie radę?
-Damy. – odrzekła spokojnie Sally i poszła do przedpokoju. Ubrała oficerki i ścieżką powędrowała do ,,psiej stajni”.
-Jack, jest robota. Na edukacyjną, tak jak zawsze.
--------------------------------------------------------------
Gdy Sally skończyła pobiegła do wyczyścić wszystkie konie. ,,Będzie szybciej” pomyślała.
Gdy skończyła po godzinie Jack stał już w drzwiach stajni z dwoma końmi.
,,Będzie szybciej” pomyślał.
-Wiesz co, popracuję z Latarnią z ziemi. – powiedziała Sally. Chwyciła lonżę i wyszła z siodlarni.
-Bez bata? – zdziwił się Jack.
-Spróbuję bez.
Jack zaczął jeździć, a Sally przypięła lonżę do ogłowia Latarni. Ta zaczęła iść posłusznie stępem. Po 15 minutach Sally zmusiła ją do kłusa. W jedną stronę, w drugą stronę. Wszystko szło tak, jakby Latarnia dobrze wiedziała o co chodzi Sally. Jakby komunikowały się bez słów. Sally zauważyła to i dostrzegła w klaczy coś innego. Poczuła, że są zgrane, że tworzą jedność. Zawsze chciała mieć konia, ale nigdy nie czuła z żadnym koniem aż takiej więzi. Latarnia posłusznie zagalopowała na obie strony. Sally pomyślała, że może spróbują luzem. Odpięła lonżę. Przesuwając się do przodu, do tyłu Sally sygnalizowała Latarni co chce, żeby tamta wykonała. Sally nie mogła uwierzyć. Latarnia posłusznie zakłusowała. Gdy Sally zmieniła położenie wyciągnęła kłusa.
-Dobra klacz. – powiedziała.
Zwolniły do stępa. Gdy skończyły pracę nie było ciemno, więc Sally pomyślała że weźmie klacz na pastwisko. Zdjęła jej ogłowie i siodło, założyła kantar, derkę, wzięła lonżę.
-Jack, ja idę z Latarnią na pastwisko. Sama. – Po czym bez słowa ruszyły.
Gdy dotarły na pastwisko, Sally usiadła na ziemi, a Latarnia grzecznie skubała trawkę obok niej.
Nagle z za krzaków wybiegł berneńczyk. Ten sam, którego przyjęła rodzina. Reproduktor. Potężny, masywny Margo.
Latarnia poderwała się z miejsca i poczęła galopować. W ostatniej chwili Sally pociągnęła za lonżę.
-Prrrrr…. Nic się nie stało. Stój. Spokojnie. Prrr…. Dobrze, już dobrze. – mówiła spokojnym głosem Sally trzymając mocno lonżę. Klacz stała na całą długość lonży. Berneńczyk stanął jak wryty. Koń i pies patrzyli na siebie, oboje byli przerażeni.
Sally pomału podchodziła do klaczy. Złapała za kantar i pociągnęła w stronę ogrodzenia. Latarnia szła posłusznie, choć niepewnie. Sally przywiązała klacz do ogrodzenia i podeszła do Margo. Złapała za smycz leżącą na trawie.
-Choć Margo.-powiedziała ciepłym głosem.
Podeszła z nim do klaczy. Oboje się uspokoili i poznali. Sally odwiązała klacz. W jednej ręce trzymała Latarnię, w drugiej Margo. I tak ruszyła do bramy.
-----------------------------------------------------------
Przywiązała Latarnię do belki, przy której zawsze wiążą konie, a z Margiem poszła do boksu. Gdy wróciła przy Latarni stał Jack.
-Nie widziałaś reproduktora? Zwiał mi na spacerze. – powiedział.
-Owszem, widziałam. Spłoszył Latarnię, dlatego wróciłam. Siedzi spokojnie w boksie.-odparła spokojnie, lecz obojętnie Sally. Odwiązała Latarnię i skierowała się z nią w stronę lonżownika.
-Będziesz ją jeszcze lonżować? Po co? Już swoje dzisiaj wybiegała. – krzyknął za nią Jack, lecz Sally nie zwróciła na to uwagi. W połowie drogi zatrzymała się i stwierdziła, że robi się ciemno, więc lepiej wróci do stajni.
,,Ciekawe co będzie jutro”-pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marymcia :*
Zadatek na mistrza



Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:59, 19 Lis 2007    Temat postu:

To ja powtórzę za Sally - ciekawe Dorka co będzie jutro Wesoly
Czekamy Mruga)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorka
Znawca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Czw 20:27, 22 Lis 2007    Temat postu:

Ja was przepraszam że w opowiadaniu właściwie więcej koni niż bernów Jezyk Ale jakoś mi tak zjechało. Postaram się poprawić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magda z Szilą
Administrator



Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2480
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Barlinek/Gorzów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:50, 22 Lis 2007    Temat postu:

Dorka opowiadanie super Wesoly
To nic :wink: Wiemy że koczasz konie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Off-topic / Nasza twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin